Dzięki zmianie czasu na zimowy mogłam dzisiaj w pracy zobaczyć przepiękny spektakl natury: cudownie barwny zachód słońca. Mam okno wychodzące na zachód i dzięki temu mogę podziwiać takie piękne widoki. A było co podziwiać - smugi intensywnego turkusu, różu i szarości, kłębiaste szare poduchy chmur podświetlone ognistym blaskiem. Co za kolory i kształty!
Kiedy wracałam do domu, było już zupełnie ciemno. Niby tylko godzina przesunięta, a taka różnica! Lubię chodzić po mieście po zmroku. Lubię stylizowane na stare, uliczne latarnie, kojarzące mi się z Anglią Sherlocka Holmesa, i oświetlone witryny sklepików. Suche liście miotane po asfalcie z głośnym szelestem, wirujące w obłąkanym tańcu. Lubię tajemnicę mroku i grę światła i cienia. I tylko mijany z boku park, niczym czarna otchłań bez dna, z częściowo już nagimi, rosochatymi czarnymi konarami na tle ciemnego nieba wyglądał jak złowróżbna dekoracja na Halloween. A po pracy spacer w psem - w ślad za białą kitą ogona w ciemności :)
A co do robótek - koci portret chwilowo ma wolne. Zrobiłam małą przerwę na wyhaftowanie kilku zakładek. Na razie haftuję, jak będzie ich trochę, to dopiero je wszystkie wykończę.
Pozdrawiam jesiennie, kolorowo i wietrznie :)
O raju, piękne te zakładki:)
OdpowiedzUsuńZielone mnie zachwyciły :) choć wszystkie pięknie się zapowiadają ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńładne te zakładaki :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zakładki, zielone najlepsze!
OdpowiedzUsuńAleż piękne te zakładki! Mój faworyt to ta kwiatowa, ale zielone też są rewelacyjne.:) Pięknie opisałaś swoje wrażenia.:)
OdpowiedzUsuńzielone od razu przyciągają wzrok, śliczne :)
OdpowiedzUsuńaż chce się czytać :)
OdpowiedzUsuńTe zielone zakładki bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuń