Stowarzyszenie Pomocy Zwierzętom SOS HUSKY poszukuje wolontariuszy z terenu całego kraju. Na stronie SOS można przeczytać taki apel:
Od tego gdzie i ile mamy zaufanych, chętnych do pomocy osób
niejednokrotnie zależy szybkość i efektywność naszych działań. Czasami, nawet,
życie psa.Jeśli macie trochę wolnego czasu i chcecie
spożytkować go na coś dobrego, jeśli nie składacie obietnic i propozycji
bez pokrycia, jeśli potraficie stawiać czoło przeciwnościom – to jesteście
osobami, których szukamy! Potrzebujemy ludzi godnych zaufania, takich, na których można polegać,
gotowych na poświęcenia.
Potrzebujemy WOLONTARIUSZY!
Skontaktuj się z nami:
anita@soshusky.pl
tel. 660 532 331
tel. 660 532 331
Do mojego pierwszego kontaktu ze Stowarzyszeniem SOS HUSKY doszło po poznaniu tego oto jegomościa:
Szogun, ciężko chory na parwowirozę husky trafił pod opiekę naszej pszczyńskiej Fundacji Zwierzęca Arkadia i "mojej" lecznicy. Po wyleczeniu nie bardzo było co z chłopakiem zrobić - i tak szukając pomocy w znalezieniu domu trafiłam do dziewczyn z SOS HUSKY. I... zostałam z nimi.
Dlaczego akurat husky, skoro nawet nigdy nie miałam psa tej rasy? Bo jest w nich coś, co ściska mnie za serce już od dziecka, od czasu, gdy mając pięć lat dostałam książeczkę do kolorowania z psimi "zawodami" i między innymi był tam obrazek Eskimosa z zaprzęgiem, który najbardziej wtedy zafascynował smarkulę. Później były "połykane" w morzu łez książki Londona i Curwooda oraz z wypiekami na twarzy relacje z wyścigów Iditarod. Te psy są dla mnie symbolem nieskażonej chorą cywilizacją prawdziwej, pierwotnej więzi człowieka i potomka wilka, wzajemnej zależności od siebie, równego partnerstwa w ciężkiej pracy na szlaku. Husky doskonale obrazuje słowa, których autorem jest Alfons Toussenel: "Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa."
I w końcu husky są dla mnie symbolem mojego osobistego marzenia, które od zawsze siedzi na dnie serca, i które nigdy się nie spełni: o zamieszkaniu w małej osadzie na Alasce, gdzie wszyscy doskonale się znają, gdzie za szybą małego okienka chaty tańczy na niebie zorza polarna, na głównym skrzyżowaniu ulic można spotkać łosia, a psi zaprzęg podjeżdżający pod jedyny w mieścinie sklepik nikogo nie dziwi. Może w przyszłym życiu, w przyszłym wcieleniu, może...
I w końcu husky są dla mnie symbolem mojego osobistego marzenia, które od zawsze siedzi na dnie serca, i które nigdy się nie spełni: o zamieszkaniu w małej osadzie na Alasce, gdzie wszyscy doskonale się znają, gdzie za szybą małego okienka chaty tańczy na niebie zorza polarna, na głównym skrzyżowaniu ulic można spotkać łosia, a psi zaprzęg podjeżdżający pod jedyny w mieścinie sklepik nikogo nie dziwi. Może w przyszłym życiu, w przyszłym wcieleniu, może...
A póki co, jestem wolontariuszką SOS HUSKY, od sierpnia ubiegłego roku. Moja praca polega na zamieszczaniu ogłoszeń adopcyjnych na portalach ogłoszeniowych. Czasem udaje mi się też zrobić jakąś kartkę czy zakładkę na bazarek dla SOS. Cieszę się, kiedy kolejne pokrzywdzone przez los zwierzęta dostają swoją drugą szansę i znajdują domy. Widzę, że to moje "klepanie w klawiaturę" ma jakiś sens. Jednak kiedy do nowych, stałych domów trafiają jedne, do schronisk i domów tymczasowych przybywają następne, które potrzebują pomocy. Skrzywdzone przez ludzi husky potrzebują pomocy, potrzebują wolontariuszy! Na zdjęciach poniżej kilka z wielu czekających na dom (zdjęcia z naszego forum SOS HUSKY):
Jedna z zawodniczek wyścigu Iditarod powiedziała:
"Podróż psim zaprzęgiem jest jak sen na jawie. Jest tak cicho, słychać tylko krzyki ludzi i sapanie psów..."
Na zakończenie wklejam więc filmik. Wszystkie psy z tego filmiku kiedyś były bezdomne! Jego tytuł to "Dogonić marzenia". Psy z tego filmu dogoniły swoje. Czy kiedyś ja dogonię moje?
"Podróż psim zaprzęgiem jest jak sen na jawie. Jest tak cicho, słychać tylko krzyki ludzi i sapanie psów..."
Na zakończenie wklejam więc filmik. Wszystkie psy z tego filmiku kiedyś były bezdomne! Jego tytuł to "Dogonić marzenia". Psy z tego filmu dogoniły swoje. Czy kiedyś ja dogonię moje?
Jeśli ktoś dotarł do końca - dziękuję i... za zdrowie wędrowca na szlaku!