Halloween!

Jakże mogłabym sobie odmówić odrobiny halloweenowych klimatów :)
W ramach drobnego upominku z przymrużeniem oka: haftowana kartka, czekoladownik i breloczek do kluczy z czarnym kotem. Bo jak Halloween, to musi być czarny kot!

Breloczek przywiązałam sznurkiem do czekoladownika.

 

 BOO!

 

 

Urocze nizapominajki.

Kartki do koperty, czyli na płasko, które ja nazywam "plaskaczami", robi mi się dosyć trudno. No chyba, że to kartki z haftem :))) Ale ze scrapowymi to u mnie ciężko. Dobrze, jak mam jakąś grafikę, którą mogę wykorzystać. Tym razem mi się udało, grafikę miałam, i to nawet taką pasującą do papierów, bo zdaje się, że z tej samej kolekcji :) 

 

Kartka dla sportowca.

Kartka na płasko, do koperty, dla mężczyzny od lat związanego z piłką ręczną.

 

Jesienne klimaty.

Jesienne klimaty to coś, co kocham ogromnie! Te kolory, zapachy, wiatr... Jestem "jesieniarą" i już! I cieszę się, że mogę tą jesienią cieszyć się również w swoich pracach. Jesienny zestaw pudełek: Na Merci, Rafaello i Ferrero Rocher.

 

W Action kupiłam fajny drapak dla kotów. Ale kupując go nie doczytałam, że przeznaczony jest dla kotów do 6 kilo wagi... No i cóż... Skręciłam, zmontowałam, postawiłam... i rozkręciłam, rozmontowałam, schowałam z powrotem do pudełka. W budce, na hamaku i platformie ślicznego kremowego drapaka mieściło się tylko... pół mojego kota. Kicia waży ponad sześć kilo, a Tygrys ponad siedem czyli więcej, niż cały drapak! A tak przyglądała się Kicia składaniu drapaka:

 

 

Drapak już oddany kotce 3-kilowej :) Radochy miała, co nie miara :) Niech jej służy parę lat. A ja mam nauczkę, żeby dokładnie sprawdzać, co kupuję.

 

Mersiak w podziękowaniu.

Na szybko nocą robiony w podziękowaniu czekoladownik na czekoladki Merci, zwany przeze mnie "mersiakiem" :) Elegancji dodają mu złocenia na papierze.

 

Aura zrobiła się już mocno jesienna, zimnica straszna. Tygrys uparciuch jeszcze do niedawna za żadne skarby nie chciał opuszczać balkonu i przyznam, że trochę mnie tym denerwował, tym bardziej, że czasem kichał i kaszlał. Jeszcze mi tego brakuje, żeby się gad przeziębił!
Pomijając koszty ewentualnego leczenia, wyprawa z nim do weterynarza to akcja zbliżona do misji kosmicznej. Aby zapakować go do transportera, potrzeba zbroi ochronnej i rękawic spawalniczych. Kiedy już uda się go w nim umieścić, to taszczenie transportera do lecznicy z ponad siedmiokilowym kocurem też jest nie lada wyzwaniem, więc po drodze robię sobie zawsze kilka przystanków, by odsapnąć. Po przybyciu zaś do lecznicy mój słodki Tygrysio próbuje w gabinecie rozszarpać i pożreć przesympatyczne lekarki, i robi to z naprawdę dużym zaangażowaniem. A wierzcie mi, pazury, zębiska (choć nie wszystkie) i siłę to on ma, i krew już nie raz się polała!
Przykrywałam go więc na tym balkonie kocykiem, co bardzo mu się podobało, i potrafił tak spać przez kilka godzin.

 

Na szczęście wraz ze spadkiem temperatury na zewnątrz kocisko zaczęło doceniać uroki ciepłego legowiska w pobliżu kaloryfera i balkon wreszcie przestał być już dla niego tak atrakcyjny. Wreszcie!

 

Firmowy jubileusz.

Kilkanaście dni temu miałam przyjemność wykonać kilka pamiątkowych kartek i zawieszki na butelki szampana dla pracowników "mojej" przychodni lekarskiej z okazji jubileuszu 10-lecia jej istnienia. Wszystko było robione w kolorach logo przychodni, czyli białym i dwóch odcieniach niebieskiego.
Ponieważ po raz pierwszy robiłam zawieszki na butelki, kupiłam sobie "modela", żeby odpowiednio ułożyć wstążkę i dobrać właściwą jej długość. Po zakończonej pracy model został spożyty w intencji doczekania kolejnych jubileuszy :)))

Urodzinowa kartka sztalugowa.

Kartka urodzinowa w lubianej, prostej lecz efektownej formie sztalugowej. 

Zapakowana w odpowiednie pudełko.

 

Dni są już takie krótkie, że po pracy praktycznie nie można już nacieszyć się balkonowym ogródkiem, i nawet podlewanie czasem odbywa się o zmierzchu (choć od września ze względu na warunki sprzyjające rozwojowi chorób grzybowych podlewać kwiaty powinno się rankiem). Obficie kwitną jeszcze pelargonie i niezawodny heliotrop, którego pachnące wanilią ciężkie kwiatostany codziennie odwiedzają pszczoły.

 

 

 

Rude jest piękne - czyli komplet z liskami.

Kolejny zestaw prezentowych pudełek: Merci, kawa, Rafaello i miód. Otulone w cudownie ciepłe, jesienne papiery, ozdobione robionymi ręcznie słonecznikami i wycinanymi liskami, które tak, jak rudziki z wcześniejszego postu, zostały mi po zrobieniu albumu Leśny Sen. Rude jest piękne, liski są piękne... czy ktoś czytał w dzieciństwie "Władcę stromych wzgórz" o niełatwym życiu lisa Mańkuta?

A ponieważ rude jest piękne - na zakończenie posta prezentuje się Tygrys, Balkonowy Okupant Fotelowy :)

 

Pozdrawiam!

I znowu lawendowo :)

Znowu prezentowy zestaw pudełek na słodycze, i tak, znowu w lawendowych kolorkach. No cóż, nakupiłam tych papierów tyle, że jeszcze sporo prac z nich ogarnę :)))

Wraz z Kicią pozdrawiamy Tuzaglądaczy!

 

 

Lekarzom z okazji ich święta.

1 października swoje święto mieli lekarze. 

I jeszcze jedna kartka, na płasko do koperty.

A na balkonie rozkwitła walota!