Odbieram telefon od znajomego z pracy... Zamówienie na kartkę. Niby nic, norma, ale na tej kartce ma się znaleźć... kobieta w stroju ludowym, pszczyńskim, jadąca na bicyklu... Że co?! Dobrze, że siedzę! Że niby jak, mam ją sobie narysować, wyhaftować, wyrzeźbić?! Skąd mam wziąć kobitę w pszczyńskich kieckach, i to w dodatku na bicyklu?! Napisałam o ratunek do Dżoaśki, właścicielki Fabryki Weny. I kochana Dżoaśka zaprojektowała i stworzyła dla mnie cudowną tekturkę, która zrobiła na kartce całą robotę :) Dziękuję, Joasiu!
Przy okazji nieźle naużerałam się z wykrojnikiem - ramką. Kupiłam go na bazarku, w zasadzie głównie z myślą o kartkach z haftem, bo jest sporych rozmiarów i ma śliczny wzór. Wycinałam nim pierwszy raz... Ramka śliczna, ale wyjęcie jej z wykrojnika to prawdziwy hard core. Nie uda się wyjąć jej w całości... Próbowałam kilka razy, z różnych papierów, za każdym razem wycinanka rozdarła się w kilku miejscach. Nie wiem, czy starczy mi sił i nerwów, aby wycinać kolejne ramki do haftowanych kartek... Zapewne spróbuję, bo wykrojnik bardzo mi się podoba, ale już wiem, że trzeba wycinać 2-3 sztuki i podarte sklejać razem :(