sobota, 13 października 2012

Witaj maleństwo!

Dzisiaj rano było u nas -4 stopnie. Chyba czas wyciągnąć rękawiczki z szuflady. Marzyłby mi się malowniczy kominek lub chociażby żeliwna koza czy dostojny piec kaflowy z prawdziwym, żywym ogniem, ale powtarzam sobie, że szum starych kaloryferów w bloku z wielkiej płyty też ma swój urok...
A robótkowo, to się pochwalę, że W KOŃCU ruszyłam ponownie z moim CCS :) Wizualnie niewiele  przybyło, ale jeśli weźmie się pod uwagę, że często są to pojedyncze rozrzucone krzyżyki, a ilość kolorów w obrazie wynosi 102, to łatwo zrozumieć, że odszukanie odpowiadającego symbolowi na schemacie koloru muliny zajmuje mi kilkakrotnie więcej czasu, niż samo haftowanie. Jednakże chyba znowu odłożę to moje cudo na pewien czas, bo bardzo chciałabym zrobić kilka sympatycznych drobiazgów na dogo :)
A w tak zwanym "międzyczasie" pomiędzy krzyżykami powstały dwie kartki na powitanie małych chłopców :) Elementy podklejane taśmą 3D, a w środkach kwiatków cudne epoksydowe ćwieki.






Środek na życzenia: 


Jutro w planach exploding box na ślub.

3 komentarze:

Dziękuję za każde słowo i zapraszam ponownie!