Coraz bardziej podobają mi się te goldeny, ta cudowna gra światła na ich sierści, i z coraz większym trudem przychodzi mi pogodzić się z myślą o ich oddaniu. Moja Mama też nie chce ich oddawać... Wygląda na to, że jak skończę, to zaraz będę je haftować ponownie, tym razem dla siebie. W naszym "psiarskim" domu nie ma teraz żadnego żywego psa i aż do mojej emerytury nie będzie, to chociaż haftowane niech cieszą oczy i serce.
Tez uważam, że są cudne!
OdpowiedzUsuńPięknie wychodzą. Też miałąbym problem z oddaniem tego haftu. I nie wiem czy chciałąbym wyszywać jeszcze raz ten sam wzór.
OdpowiedzUsuńFakt, że trochę szkoda czasu, bo kuszą kolejne wzory, ale wyszywanie drugi raz tego samego obrazu to dla mnie nie pierwszyzna. Jeden haftowałam nawet trzy razy, buuuu....
UsuńPiekny haft-)
OdpowiedzUsuńMajstersztyk! Nie wiem, czy osobiście zdecydowałabym się go oddać. Chyba byłoby mi szkoda, jest taki piękny! :)
OdpowiedzUsuń