Ostatni tydzień minął pod znakiem choróbska. Choruje cała chałupa, czyli mama, pies, rybki i ja, każdy na co innego. Fatum jakieś, czy co? Nie mam jeszcze zielonego pojęcia, jakich magicznych sposobów użyć, aby w poniedziałek zawlec swoje zwłoki do pracy. A muszę, bo pilna terminowa robota czeka i musi być zrobiona. Mam ochotę strzelić sobie w łeb, tylko nie mam czym... może gumką z majtek?
Jakimś nadludzkim wysiłkiem poczyniłam kartkę na chrzest, a poza tym trochę usiłuję haftować te nieszczęsne piwonie. Tempo mam marne, nawet nie warto pokazywać tak mizernych postępów, więc dzisiaj tylko kartka.
Pozdrawiam Tuzaglądaczy - zasmarkana i prawie ślepa (przejściowo, mam nadzieję) Donka.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpiękna kartka :)
OdpowiedzUsuńszybkiego powrotu do zdrowia życzy
też zasmarkany Lisek ;)
Śliczna, skromna sztalugówka!
OdpowiedzUsuńśliczna :)
OdpowiedzUsuńŚliczna karteczka :))
OdpowiedzUsuń