... na obrazie z malwami. Chociaż teraz będę musiała zwolnić tempo z dwóch powodów: po pierwsze, wróciłam do pracy, a po drugie, mam małe braki materiałowe, które muszę uzupełnić, jak tylko moja pasmanteria zaopatrzy się w brakujące numery DMC. Swoją drogą, szkoda, że nie liczyłam, ile motków muliny idzie na taki obraz. Wydawca wzoru podaje, że 75 motków, ale to chyba ilość obliczona na drukowaną kanwę. U mnie na haft na aidzie napewno aż tyle nie wyjdzie, ale i tak co chwilę kończy mi się któryś kolor i wycieczki do pasmanterii stały się ostatnio równie częste, jak do piekarni po chleb :)
A przy moim bloku rosną i cudnie kwitną prawdziwe, żywe malwy. Zobaczcie, jakie są piękne!
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarze, które sprawiają mi ogromną radość!
przepiękny haft :)
OdpowiedzUsuńCudowna praca, chciałbym się nauczyć wyszywać takie dzieła. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rosną, rosną malwy u Ciebie.....coraz wyżej wyżej :)
OdpowiedzUsuńŚliczne malwy,poznaję te okolice:)pzdr
OdpowiedzUsuńPrawdziwe malwy owszem urocze ale te na hafcie są po prostu prześliczne.
OdpowiedzUsuńZawsze mi się podobały te Malwy - nawet mam kupione nitki do nich. Tylko ciągle się biorę za wyszywanie czegoś innego ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię malwę jako kwiat, to taki nasz rodzimy
OdpowiedzUsuńciekawi mnie również koniec tych wyszywanych, zapowiada się fajnie.