środa, 21 września 2022

Kupiłam sobie mercedesa :)

No i w końcu się zdecydowałam, zaszalałam i kupiłam sobie tego wychwalanego pod niebiosa w scrapowym światku mercedesa! Nie chodzi o limuzynę na czterech kółkach, tylko o mercedesa wśród nożyczek, czyli tytanowe nożyczki Tima Holza. I powiem Wam - są odjazdowe! Potwierdzam: wszelkie peany i pieśni pochwalne na ich cześć są w pełni uzasadnione. Te nożyczki to prawdziwy skarb każdej scraperki!


I muszę jeszcze napisać o Tygrysie.
Niezły mam ubaw z tego gagatka. Otóż Kicia nauczyła go skakać z oparcia fotela na parapet okna. Powiecie, że cóż w tym takiego dziwnego, przecież to kot. Niby tak, ale Tygrys jest dość specyficznym kotem, można by powiedzieć, że "kotem podłogowym", w przeciwieństwie do Kici, którą z pełną odpowiedzialnością mogę nazwać "kotem latającym". Jej wyczyny i akrobacje przeczą prawom fizyki i sile grawitacji, i jeśli któregoś dnia zastanę ją krążącą pod sufitem wokół żyrandola, to chyba mnie to nie zaskoczy. Natomiast Tygrys to taki muskularny, atletyczny, ciężki i niezdarny czołg. Z trudem wyrabia na zakręcie, nie próbuje wskakiwać na szafki, a kiedy podczas zabawy przekręci się na bok lub na grzbiet, przez chwilę rozpaczliwie wymachuje wszystkimi czterema łapami, zanim uda mu się wrócić do pionu. Kicia perfidnie wykorzystuje tę jego niezdarność, zaczepia go, prowokuje, a kiedy Tygrys ją goni, ona ucieka na wyższe poziomy poza jego zasięg i stamtąd drwi sobie z rudzielca. Jej ulubionym numerem był skok na fotel, z niego przeskok nad stolikiem na drugi fotel, potem na jego oparcie i z niego dłuuugi skok na parapet. Tygrys kończył swoją pogoń już na pierwszym fotelu. Aż pewnego razu chyba się zapomniał i skoczył za nią. Moglibyście widzieć jego minę! Myślałam, że padnę! Najpierw był zaskoczony i trochę przestraszony, a potem... koci uśmiech od ucha do ucha! Jaki był dumny z siebie, jaki zadowolony! Z tego wszystkiego nawet zapomniał, że miał gonić Kicię :))) No i jak raz mu się udało, to teraz bez przerwy skacze z tego fotela i przesiaduje na parapecie. Wcześniej też mu się zdarzało wejść, ale w kolejności wersalka-szafka-parapet, bo jedno stoi przy drugim i skakać nie musiał. Teraz tę drogę wykorzystuje do schodzenia na dół, tylko po to, żeby znowu wziąć rozbieg, wskoczyć na fotel i hooop! na parapet. Trajektoria jego lotu akurat przecina wyjście z kuchni, tak więc wychodząc koniecznie trzeba najpierw zlokalizować rudzielca, bo już kilka razy omal nie zderzyliśmy się w drzwiach. Wczoraj włączyli nam ogrzewanie, więc dzisiaj jeszcze Tygrysek dokonał odkrycia na miarę wynalezienia koła: że rurki na ścianie przy oknie grzeją! Przyklejał się nich na zmianę raz zadkiem, raz bokiem, i nie chciał zejść :)




4 komentarze:

  1. Śliczny ten Tygrys! Obserwacja naszych zwierzaków daje mnóstwo radości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny kotek. Nożyczki wyglądają na super ostre i bardzo precyzyjne.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo i zapraszam ponownie!