Jak tylko trafiłam w necie na sklep Magiczna Kartka, a w nim na papiery z kolekcji Zaczarowany Ogród, od razu wiedziałam, że zrobię z nich ślubne pudełka - exploding box - czyli sprytne i zabawne opakowania pieniężnego prezentu, które jednocześnie pełnią rolę kartki. Szczególnie spodobały mi się papiery 04 i 10, ponieważ mają taki "starociowy" klimat. Wzór pudełka zaczerpnęłam od Agnieszki.
Wszystkie dekoracyjne elementy na kieszonkach na banknoty podklejone kostkami 3D.
Serduszka pokryte preparatem Glossy Accents przypominają szkło lub błyszczący plastik
Pamiętacie zabawny obrazek z misiową Młodą Parą? W końcu się zmobilizowałam i go oprawiłam. Trochę miałam obawy, jak mi to wyjdzie, najbardziej bałam się tego, że będzie krzywo, ale chyba nie jest najgorzej? Kupiłam gotową ramkę w sklepie fotograficznym.
Zdążyłam też zacząć w międzyczasie trzecią i ostatnią z planowanych panoram Johna Claytona - Sydney. Bardzo chciałabym zdążyć na wrzesień, ale przy takim natłoku kartek, jakie muszę jeszcze zrobić, realizacja tego zamierzenia stoi pod dużym znakiem zapytania. Na razie dziabnęłam tylko trochę wody i nieba. W dodatku okazało się, że mam chyba niekompletny wzór, bo w legendzie kolorów brakuje mi co najmniej dwóch, które są na schemacie. No nic, na razie będę haftować to, co jest, a potem się zobaczy i uzupełni "dziury".
Na razie jednak odstawię Sydney, ponieważ "na wczoraj", a nawet "przedwczoraj" MUSZĘ mieć metryczkę dla dziecka. Ponieważ czasu baaardzo malutko, będzie to mój "sztandarowy" wzór, czyli śpiący misiek. Te miśki robią mi się najszybciej. Dzisiaj już zaczęłam go haftować, ale jutro jeszcze przede mną kartki do wykończenia... Czasami myślę sobie, że byłoby super fajnie mieć ze dwie dodatkowe pary rąk. Tylko wtedy trudno byłoby kupić ciuchy :))))
Chcę się też pochwalić nowym zakupem :) Po prawie dwóch latach "polowania" na dziurkacz Marthy Stewart "Floral Vine" w końcu mi się udało zgrać w czasie jego - bardzo rzadką - obecność w sklepie z odpowiednim zasobem gotówki w portfelu i wymarzone cudo już do mnie jedzie :)
Pozdrawiam Was serdecznie - u nas bardzo ciepła, bezwietrzna noc, chciałoby się przesiedzieć ją całą na balkonie, zwisająca petunia fortunia obłędnie pachnie:) Zakwitła też w tym roku sansewieria, która każde lato spędza na wczasach na balkonie. Podobny do szczotki do mycia butelek kwiat kapie gęstą rosą syropu i także słodko pachnie... Dobranoc!
Dwie kartki typu "easel card", czyli kartki sztalugowe, obie na ten sam ślub.
Pierwsza nieco "mocniejsza" w kolorze od dotychczas robionych przez mnie kartek ślubnych, a to za sprawą ciemniejszych papierów z kolekcji UHK Gallery "Sklepy Cynamonowe - Brown Sugar". Efekt końcowy nawet mi się podoba :) Ponieważ nie mam (jeszcze) profesjonalnych stempli, użyłam wydrukowanego cytatu. W środku, dla usztywnienia konstrukcji, ponieważ kartka miała być bez kieszonki, wkleiłam także cytat. Dodałam białe dodatki i użyłam po raz pierwszy na kartce perły na drucie. Kupiłam je rok temu, ale ponieważ są duże i ciężkie, jakoś nie mogłam się do nich przekonać. Jak się okazało, całkiem niesłusznie.
Papier na drugiej kartce z tej samej kolekcji UHK Gallery - "Sklepy Cynamonowe - Brown Sugar". Dodałam białe dodatki i metalową zawieszkę. Tekturowa ramka pomalowana białą farbą akrylową i pokryta Crackle Accents. Ta kartka posiada ukrytą wewnątrz kieszonkę na pieniądze, która dodatkowo wzmacnia i usztywnia "podpórkę".
Ostatni etap zabawy kolorami na blogu Scrap Pasji. Trochę szkoda, że już koniec, podobała mi się ta zabawa :) Ostatnim kolorem wyzwania jest kolor czerwony. Przygotowałam na tę okoliczność czerwony czekoladownik.
Użyte materiały pochodzące ze sklepu Scrap Pasja :
A jedna z par moich pielęgniczek Ramireza złożyła w akwarium ikrę i dzielnie jej pilnuje, wachlując płetwami, by ciągle był przepływ natlenionej wody. Strasznie mi ich żal, bo mimo, iż bardzo się starają i kosztuje je to wiele wysiłku, w ogólnym akwarium, gdzie nie brak amatorów niespodziewanych przysmaków, nie uda się im ocalić i wychować potomstwa, a nie mam możliwości ich odizolowania...
Na blogu Kastorki natknęłam się na filmik z Dog Show "Eurasia 2012" w Moskwie. Filmik przedstawia dyscyplinę psiego sportu pod nazwą "taniec z psem" - coś, czego nigdy nie znosiłam (i nadal nie znoszę) i uważałam za robienie idioty z psa i z siebie (i tak uważam nadal). Inne psie dyscypliny, np. taki flayball czy agility - to i owszem, lubię oglądać. Albo próby pracy. Ale taniec? Brrr, okropieństwo... Lepiej jak najszybciej się ewakuować i oszczędzić nerwów :)
Ale jak wiadomo - wyjątek potwierdza regułę. I tak oto całkiem niespodziewanie oczarował mnie występ Pani przebranej za lalkę z czekoladowym niufem :) Oglądam, oglądam i napatrzeć się nie mogę. Zachwyca mnie płynność i gracja, z jaką ten masywny, ciężki molos wykonuje wszystkie ruchy. Zachwyca mnie hipnotyczne zapatrzenie psa w swoją Panią. Zachwyca mnie wypielęgnowane futro tego niedźwiadka :) Zachwyca mnie całokształt :)
Zobaczcie, jak ten potężny misiowaty pies, wyhodowany przecież do holowania łodzi, wyciągania rybackich sieci i ratowania tonących, a nie do wygibasów na parkiecie, wspaniale współpracuje ze swoją Panią:
Chciałam Wam też pokazać nowych mieszkańców mojego akwarium. To pielęgniczki Ramireza. Są u mnie od pięciu tygodni i wygląda na to, że czują się świetnie. Bardzo mnie to cieszy, bo to bardzo wrażliwe na zmiany parametrów wody rybki, a ja ostatnio po walce z chorobami (pleśniawka i ichtioftirioza) oraz plagą glonów miałam spore problemy z utrzymaniem równowagi biologicznej w akwarium. Ale w końcu mi się to udało i mam nadzieję, że dalej będzie już bez przykrych niespodzianek.
A to zbrojnik niebieski, kolczasty potwór, na którego zawsze podczas wieczornego karmienia poluje przy szybie Pipi :) Śmiesznie to wygląda, jak ryba penetruje dno akwarium, a Pipi stojąc na tylnych łapach zasuwa za nią wzdłuż akwarium, raz w prawo, raz w lewo, rozpłaszczając nos na szybie i próbując przycisnąć stwora kosmatą łapiną :)
I rzut na cały baniak - muszę jeszcze pomyśleć nad zamaskowaniem osprzętu, bo wyrafinowane "piękno" grzałki i filtra kłują w oczy...
A żeby post nie był tak całkiem "nierobótkowy", to pokażę swoje zakupy. Dzisiaj dotarły do mnie dwie przesyłki z cudnymi papierami, z Magicznej Kartki i z Galerii Rae. Obydwa sklepy zrealizowały zamówienia błyskawicznie i w dodatku obdarowały mnie miłymi gratisami :)
Na koniec pragnę bardzo, bardzo podziękować za komentarze pod ostatnim postem. Dałyście mi nadzieję, że być może ta kartka nie jest taka całkiem beznadziejna :) Bo mnie się wydaje jakaś taka mdła i jakby czegoś jej brakowało... ale nie wiem, czego :) Na jutro, a właściwie dzisiaj, zapowiadają piękną pogodę. Może trochę pohaftuję na balkonie, bo zaczęłam ostatnią z zamówionych panoram Claytona - Sydney, i na razie leży odłogiem :) Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego dnia :)
Taka sobie kartka ślubna. Szczerze mówiąc, niespecjalnie mi się podoba, ale pokusiło mnie, żeby takie zestawienie wypróbować. No to wypróbowałam i wsadziłam do szuflady.