W każdym bądź razie odłożyłam inne kanwy i obecnie skupiam się na jak najszybszym ukończeniu tego trzeciego obrazka, który ma mieć postać panelu zawieszonego na metalowym wieszaczku i ma w grudniu robić za świąteczną dekorację. Mam nadzieję, że w tym roku zdążę, bo miałam takie plany już na ubiegłoroczne święta, ale... na planach się skończyło. Oby w tym roku było inaczej.
Tak wygląda początek:
A na takim etapie zatrzymała się wesoła psia gromadka (rety, ale wymięta kanwa!!!). Widać już wesołego sznaucerka, zawadiackiego jamnika, melancholijnego bloodhounda i kawałek czupurnego bobtaila :)
Z powodu niskich temperatur pelargonie na balkonie powoli przestają rozkwitać, ich liście zaczynają żółknąć, a pąki begonii opadają... Za to w mieszkaniu na parapecie kwiatowe szaleństwo.
Trzymajcie za mnie kciuki, abym zdążyła z haftem do świąt :)))
Pozdrawiam i pa pa :)))
Na pewno zdążysz :) Mnie tez kusi różne hafty zaczynać, ale trzymam się mocno, bo wiem, że potem zalegną w szafce :P
OdpowiedzUsuńNic się nie przejmuj - jak się ma jakąś sporą pracę na tamborku, to czasem trzeba się oderwać i zrobić coś innego (piszę to z własnego doświadczenia).:)Te bombeczki już mi się podobają i trzymam kciuki, rzecz jasna!:)
OdpowiedzUsuńSpokojnie! Dasz radę! To jeszcze nie jest ADHD :-)
OdpowiedzUsuńBombeczki będą cudną ozdobą, więc nie dziwię się, że chwilowo inne hafty poszły w odstawkę :-)
serdeczności ślę :-)
piękne prace :)
OdpowiedzUsuńŚwietne hafciki. U mnie na parapecie też fiołki w rozkwicie ale nawet hiacynt zaszalał chyba pory roku pomylił.
OdpowiedzUsuńTo bombki! a ja widziałam (chyba chciałam) że to balon ;))
OdpowiedzUsuń