Kiedy byłam całkiem mała, w wieku przedszkolnym, byłam chyba jedynym dzieckiem, które nie znosiło bajki o Czerwonym Kapturku. Nie było mi żal pożartej babci ani Czerwonego Kapturka, tylko wilka zabitego przez gajowego. Nieco później oczarowały mnie powieści o surowej Dalekiej Północy i jej czworonożnych mieszkańcach. Szara Wilczyca, Kazan, Bari, Miki, Biały Kieł, Buck... Ileż to wylałam łez nad opowieściami o ich przygodach. Kiedy byłam smarkata, nie chciałam być człowiekiem, tylko wilkiem, co było co najmniej dziwne...
Dzisiaj na blogu "wilcze" zakładki...
Tak wyglądają z tyłu: dwie są wykończone kartonem, jedna filcem.
Pozdrowionka!
Och!! Ależ są piękne te zakładki!!!
OdpowiedzUsuńCudne!
OdpowiedzUsuńSą przepiękne. Podziwiam za pracę, którą musiałaś w to włożyć. A pieski - są tak słodkie!
OdpowiedzUsuńJak tu u Ciebie pięknie :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity wpis, zakładki też 😘
OdpowiedzUsuńPiękne! Niesamowite! Wilki jak żywe.
OdpowiedzUsuńWspaniałe :)
OdpowiedzUsuńzachwycające i świetna tematyka :)
OdpowiedzUsuńpiękne :)
OdpowiedzUsuńno no! ja rozumiem to dziecko! :) sama rozczytywałam się i Biały Kieł mnie trzyma do dziś! ;) i północ i śniegi również. Stąd ten niebieski.. ;) Wilki jak żywe!
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Jak żywe :) Fantastyczne zakładki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Pięknie wyhaftowane. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietne!! Wilki jak żywe 😍😍😍
OdpowiedzUsuńPiękne wilki! i ja lubię opowieści o nich i o północy :)
OdpowiedzUsuń