Przepraszam za pogniecioną od tamborka kanwę, ale nie będę prasować haftu za każdym razem, kiedy chcę pokazać jakieś postępy. Zostawiam to sobie na koniec :)
Podczas haftowania na balkonie wiernie towarzyszy mi Kicia. Pipi wypięła się na mnie i woli spać w domu, za to Kicia... plażing, smażing :)
Ale już masz dużo pieska :)
OdpowiedzUsuńTaki miks kolorów, ale już tak pięknie widać mordkę :)
OdpowiedzUsuńŁał ...wreszcie pokazałas większy fragment :):):)
OdpowiedzUsuńDla mnie to bardzo mobilizujące jak widzę, że ktoś poza mną, również zmaga sięz pikselozą sierści.
Cudnie już wygląda :)
Pamiętam, gdy haftowałam wilki to długo była tylko sierść i sierść:) Twojego pieska już sporo widać!
OdpowiedzUsuńŚwietny będzie ten haft. A Kicia boska, moje sierściuchy też mi towarzyszą gdy haftuję...
OdpowiedzUsuńMizianko dla Kici:))dla Pipi również tylko wtedy gdy nie będzie spała:)))ha:)cudna psina:)))czekam na całość:)))
OdpowiedzUsuńŚliczna psinka się wyłania. Piękny haft powstaje.
OdpowiedzUsuń