W tym szalonym pędzie udało mi się jednak zauważyć, że zakwitły jaśminowce.
Kiedy widzę ich białe kwiaty, zawsze przypomina mi się ballada o nocy czerwcowej.
Szczęściara Pipi wychodzi na spacerki, za to Kici musi wystarczyć balkon. Ma na nim swoją trawkę do gryzienia.
W sumie to na balkonie jest całkiem fajnie:) Kwitną pelargonie, begonie, pachnąca smagliczka i szczawik, śmigają w górę fasola i słoneczniki. Posiana maciejka też wyrasta pomiędzy pelargoniami, ale jeszcze sporo czasu minie, nim zakwitnie.
Moja "eksperymentalna" szafeczka, a na niej po raz pierwszy posadzone cebule lilii azjatyckich i łubiny, których siewki dostałam od koleżanki. Nie wiem, czy lilie zdążą zakwitnąć, zanim padną, bo zżera je jakaś rdza - choróbsko grzybowe:( A taka jestem ciekawa, jakie będą kolory kwiatów. A w malutkiej doniczce z przodu mała haworsja kupiona na bazarku dogomanii:)
Niektóre łubinki już zaczynają kwitnąć:) Malutkie te kwiatuszki i niepozorne w porównaniu z ogrodowymi okazami, ale i roślinki są dość lichutkie i wiotkie - mają zbyt mało światła na naszym balkonie. Cieszą jednak ogromnie - są takie delikatne i zwiewne, cudowne!
I tak wśród kwiatów i zwierzaków minął mój urlop... ech, szkoda, że już.
Niestety,tak to jest z tym co dobre.Dłuuuugo oczekiwane i szybko mija :)
OdpowiedzUsuńNiestety urlopy mają to do siebie, że szybko się kończą ;)
OdpowiedzUsuńPiękny balkon, piękne zwierzaki :) a urlop jak to urlop zawsze za krótki ;)
OdpowiedzUsuńMój ulubiony łubinek
OdpowiedzUsuńŁubin niestety na balkon się nie nadaje:)ja kupiłam ładny okaz na targu ale wysadzony do skrzynki padł do tygodnia:)
OdpowiedzUsuńBalkon wspaniały,a kot jak z bajki😀
OdpowiedzUsuńAh te urlopy, takie wyczekiwane, a jak już się doczeka człowiek to nawet nie wiadomo kiedy śmigną i już po...
OdpowiedzUsuńZachwycający ten balkon, mój woła o "pomstę do nieba":)
OdpowiedzUsuń