Zapomniałam o imieninach sąsiadki. No zapomniałam na śmierć, i już. Pobiegłam szybko po kwiaty, kupiłam kosz pełen smakołyków na prezent, ale bez kartki ani rusz - sąsiadka lubi je dostawać i byłaby zawiedziona, gdyby w koszu kartki nie znalazła. Musiałam błyskawicznie coś stworzyć, a kto mnie zna, ten wie, że u mnie "błyskawicznie" znaczy dwa dni :) Bo muszę pokombinować, poprzymierzać do siebie papiery i dodatki, 150 razy pozmieniać koncepcję, układ i kolory. Tym razem nie było na to czasu, więc powstało, co powstało :)
Serwetka aż się prosi o dodatek perełek w płynie, ale nie miałam czasu czekać, aż wyschną, więc jest bez. Sąsiadka uwielbia fiolet, więc i bez perełek była zachwycona - choć tak naprawdę to nie bardzo wiem, czym tu się zachwycać... jedyną fajną rzeczą w tej kartce moim zdaniem są haftowane bratki.
Fajnie mieć jakieś malutkie hafciki w szufladzie na "czarną godzinę" :)
Bratki faktycznie są fajne. Czasami, takie kartki na już wychodzą najlepiej. Ta jest naprawdę super.
OdpowiedzUsuńJa tam nie lubię robić tak "na wariata". Wolę mieć trochę czasu w zapasie.
Usuńno super
OdpowiedzUsuńPięknie.
OdpowiedzUsuń