U mnie na początku były długopisy, jakkolwiek brzmi to nieco dziwnie. Długopisy jednak dziwne nie były, wręcz przeciwnie, były śliczne, czarno-białe, w urocze grafiki kotków, i pojawiły się na kocim bazarku na miau, w ilości sztuk cztery. A że ja kocio zakręcona jestem, a do tego gadżeciara i pazerna jak nie wiem co, to od razu kupiłam wszystkie. Skoro już kupiłam, to musiałam coś wykombinować, żeby mieć taki długopisik cały czas na widoku, a nie schowany gdzieś w szufladzie biurka. No i tak od długopisu do... kalendarza na biurko :)
Te dwa kalendarze powstały na prezent. Mój własny osobisty też już jest gotowy, ale jeszcze nie obfocony :)