czwartek, 30 sierpnia 2018

Szara Wilczyca i Spółka

Kiedy byłam całkiem mała, w wieku przedszkolnym, byłam chyba jedynym dzieckiem, które nie znosiło bajki o Czerwonym Kapturku. Nie było mi żal pożartej babci ani Czerwonego Kapturka, tylko wilka zabitego przez gajowego. Nieco później oczarowały mnie powieści o surowej Dalekiej Północy i jej czworonożnych mieszkańcach. Szara Wilczyca, Kazan, Bari, Miki, Biały Kieł, Buck... Ileż to wylałam łez nad opowieściami o ich przygodach. Kiedy byłam smarkata, nie chciałam być człowiekiem, tylko wilkiem, co było co najmniej dziwne...
Dzisiaj na blogu "wilcze" zakładki...

 





Tak wyglądają z tyłu: dwie są wykończone kartonem, jedna filcem.


Pozdrowionka!



14 komentarzy:

  1. Och!! Ależ są piękne te zakładki!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Są przepiękne. Podziwiam za pracę, którą musiałaś w to włożyć. A pieski - są tak słodkie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tu u Ciebie pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne! Niesamowite! Wilki jak żywe.

    OdpowiedzUsuń
  5. no no! ja rozumiem to dziecko! :) sama rozczytywałam się i Biały Kieł mnie trzyma do dziś! ;) i północ i śniegi również. Stąd ten niebieski.. ;) Wilki jak żywe!

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite! Jak żywe :) Fantastyczne zakładki.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne!! Wilki jak żywe 😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne wilki! i ja lubię opowieści o nich i o północy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo i zapraszam ponownie!