czwartek, 30 czerwca 2016

SAL Kartki przez cały rok - czerwiec.

Witajcie! Godzina już późna i niewiele czasu zostało do końca czerwca, więc bez zbytniego rozpisywania się pokazuję swoje SALowe kartki. O mały włos, a nie zdążyłabym z haftami i przepadłby mi ten miesiąc zabawy...
Tematy zadane przez Annę na czerwiec to: motyl, koszyczek i ostrokrzew.
Motylek u mnie niewielki, haftowany był z przeznaczeniem na breloczek, a na kartce miał zagościć większy motyl na kwiecie piwonii - niestety, zabrakło czasu, i motylek "breloczkowy" został wmanewrowany w scrapową kartkę.




Kwiatki i listki zrobiłam z papieru czerpanego.


Śliczna ramka została potuszowana trzema kolorami tuszów Latarni Morskiej i pokryta Glossy Accents.


Koszyczek to wzór z naszej rodzimej gazetki, znany chyba wszystkim hafciarkom.


Ostrokrzew - i na hafcie, i na papierze. Ze sporym dodatkiem złotej nitki - wygląda pięknie i bogato, ale samo haftowanie tym ustrojstwem - masakra!



I na koniec kolaż karteluchowy :)


I czerwcowy banerek zabawy:


Na fotkach poniżej mój balkonowy łubinowy busz :) Tyle lat już żyję na tym świecie, i dopiero teraz się dowiedziałam, że kwiaty łubinu pachną! I to bardzo przyjemnie!




Zakwitła też pierwsza lilia. Śliczny, biały kwiat z czekoladowymi pręcikami.


No to zmykam, pozdrawiam i życzę wszystkim wspaniałego dnia, a naszym piłkarzom zwycięstwa nad Portugalią :) POLSKAAA, BIAŁO-CZERWONI!!!


sobota, 25 czerwca 2016

piątek, 24 czerwca 2016

SAL "Choinka 2016" - czerwiec

Jeśli kogoś zaskakuje widok bożonarodzeniowych kartek tuż przed wakacjami, to od razu wyjaśniam: nie, nie jest to efekt przygrzania mojego mózgu przez słońce. Kartki powstały na całoroczną zabawę u Kasi - SAL "Choinka 2016".  
Tym razem nie miałam problemu z wybraniem wzoru. Tak bardzo spodobał mi się ten mały skrzat - Mikołajek z tego posta, że postanowiłam wyhaftować mu kumpli.




A tak prezentują się wszystkie cztery razem:



poniedziałek, 20 czerwca 2016

Urlop...

Urlop... był i się skończył. Jak zwykle zbyt szybko śmignęły te dwa tygodnie. Tyle miałam planów twórczych, a nie udało mi się zrobić prawie nic. Czas pędzi coraz szybciej, czasem mam wrażenie, że jestem na karuzeli, która kręci się coraz prędzej i prędzej, i coraz mocniej muszę się trzymać, żeby z niej nie spaść.
W tym szalonym pędzie udało mi się jednak zauważyć, że zakwitły jaśminowce.


Kiedy widzę ich białe kwiaty, zawsze przypomina mi się ballada o nocy czerwcowej. 




Szczęściara Pipi wychodzi na spacerki, za to Kici musi wystarczyć balkon. Ma na nim swoją trawkę do gryzienia. 


 

W sumie to na balkonie jest całkiem fajnie:) Kwitną pelargonie, begonie, pachnąca smagliczka i szczawik, śmigają w górę fasola i słoneczniki. Posiana maciejka też wyrasta pomiędzy pelargoniami, ale jeszcze sporo czasu minie, nim zakwitnie.





Moja "eksperymentalna" szafeczka, a na niej po raz pierwszy posadzone cebule lilii azjatyckich i łubiny, których siewki dostałam od koleżanki. Nie wiem, czy lilie zdążą zakwitnąć, zanim padną, bo zżera je jakaś rdza - choróbsko grzybowe:( A taka jestem ciekawa, jakie będą kolory kwiatów. A w malutkiej doniczce z przodu mała haworsja kupiona na bazarku dogomanii:)


Niektóre łubinki już zaczynają kwitnąć:)  Malutkie te kwiatuszki i niepozorne w porównaniu z ogrodowymi okazami, ale i roślinki są dość lichutkie i wiotkie - mają zbyt mało światła na naszym balkonie. Cieszą jednak ogromnie - są takie delikatne i zwiewne, cudowne!




I tak wśród kwiatów i zwierzaków minął mój urlop... ech, szkoda, że już.