niedziela, 22 września 2013

Na chrzest Igi

Ostatni tydzień minął pod znakiem choróbska. Choruje cała chałupa, czyli mama, pies, rybki i ja, każdy na co innego. Fatum jakieś, czy co? Nie mam jeszcze zielonego pojęcia, jakich magicznych sposobów użyć, aby w poniedziałek zawlec swoje zwłoki do pracy. A muszę, bo pilna terminowa robota czeka  i musi być zrobiona. Mam ochotę strzelić sobie w łeb, tylko nie mam czym... może gumką z majtek?
Jakimś nadludzkim wysiłkiem poczyniłam kartkę na chrzest, a poza tym trochę usiłuję haftować te nieszczęsne piwonie. Tempo mam marne, nawet nie warto pokazywać tak mizernych postępów, więc dzisiaj tylko kartka.






Pozdrawiam Tuzaglądaczy - zasmarkana i prawie ślepa (przejściowo, mam nadzieję) Donka.

5 komentarzy:

Dziękuję za każde słowo i zapraszam ponownie!