wtorek, 25 czerwca 2013

Mój piękny złotooki... i Akcja Koci Ogonek

Złotooki kot gotowy! Haftowało mi się go fantastycznie, mogłabym wręcz powiedzieć, że haftował się sam :) Aż mi żal, że już koniec... Ale oczywiście nie próżnuję, na warsztacie mam już piwonie z ostatniego numeru "Kramu z robótkami", mają być na prezent :) A potem... zgadnijcie, co? Hi hi hi, znowu kot, i znowu firmy Artecy Cross Stitch :)))



A teraz o drugiej części tematu posta, czyli o Kocim Ogonku. To akcja zorganizowana przez Fundację Hospicjum dla Kotów Bezdomnych. Wiedzieliście, że jest hospicjum dla kotów? Ja też nie wiedziałam. A o samej akcji, i o tym, jak łatwo i minimalnym kosztem można pomóc kotom w hospicjum, przeczytacie tutaj:

środa, 19 czerwca 2013

Czekokartka

Czekoladownik - czy jak niektórzy to nazywają - czekokartka, to moim zdaniem bardzo fajny pomysł. Połączenie kartki z życzeniami z ozdobnym opakowaniem słodkiego upominku jest formą nadającą się na przeróżne, mniej i bardziej oficjalne okazje. Zwykła czekolada w takim opakowaniu staje się czymś wyjątkowym. Gdy zajdzie taka potrzeba, można również wmontować kieszonkę na prezent pieniężny. I w dodatku bardzo lubię takie czekoladowniki robić :)
Moje pierwsze czekoladowniki miały poprzeczną kieszonkę - robione były zgodnie z kursami znalezionymi w necie. Denerwowały mnie jednak wysuwające się z kieszonek czekolady. No bo to przecież obciach straszny, kiedy podczas wręczania czekolada wypadnie ze środka! 
Kolejne czekokartki robiłam już z kieszonkami pionowymi - czekolada nie miała prawa z nich wypaść. Ale kiedy na blogu Fiolki zobaczyłam czekoladownik z klapką, od razu wiedziałam, że to jest to, co tygryski lubią najbardziej! Niby taka sobie tylko klapka, niby nic, a wynalazek genialny, bo ukrywając całkowicie czekoladę dodaje szyku, elegancji i tajemniczości, jednocześnie utrzymując słodki załącznik w miejscu, w którym ma pozostać. Jestem zachwycona tym pomysłem, i bardzo, bardzo Ci dziękuję Fiolko za pozwolenie korzystania z Twojego pomysłu :)
W swojej czekokartce dodałam jeszcze klapkę-kieszonkę na pieniądze.
Tak prezentuje się rozłożony:


Z "zamkniętymi " klapkami:


Ozdobiony wierzch czekoladownika:


I szczegóły dekoracji. Wykorzystałam między innymi wykrojnikowe listki i kopry, które dostałam od Ktosi.




Wreszcie przyszło prawdziwe lato i kwitnąca w pobliżu wielka lipa wypełnia powietrze upajającym zapachem miodu :) Uwielbiam takie upalne, pachnące noce! Dobranoc!

wtorek, 18 czerwca 2013

Koniec!

Koniec! Skończyłam wreszcie ślubne miśki. Odkładałam to wiecznie, ale w końcu zawzięłam się i wyhaftowałam napis oraz dokończyłam serduszkową rameczkę. Ufff.... Mam z głowy :)




Teraz mogę cały wolny czas przeznaczyć na kota, więc mam nadzieję, że szybko go skończę. Wciągnął mnie na maksa, trudno mi się od jego haftowania oderwać. Już teraz wiem, że to nie jedyny wzór Artecy, jaki będę haftować. Mam już następny w planach :) 
A na dzień dzisiejszy kotek wygląda tak:


Dziękuję za odwiedziny i za przemiłe komentarze :) Dajecie mi siłę do dalszego tworzenia :)

sobota, 15 czerwca 2013

Tęsknota za rajem...

Bardzo, bardzo Wam wszystkim dziękuję za tyle cudownych komentarzy pod postami z kartkami sztalugowymi! Chyba nie muszę pisać, jak bardzo mnie one cieszą :)
Dzisiaj nie pokażę nic z twórczości - co prawda skończyłam wreszcie (!) ten długo męczony z braku weny czekoladownik, ale nie mam jeszcze zdjęć, a poza tym perełki na nim muszą wyschnąć :)
Dzisiaj zabieram Was w podróż sentymentalną - do niedalekiej całkiem przeszłości. Pokazywałam Wam ostatnio nasze kwiaty na balkonie. Otóż muszę przyznać, że od paru lat czuję ogromny żal, że nie mogę balkonu obsadzić tak, jak bywało to u nas "od zawsze". Od czasu ocieplenia budynku i zakazu dziurawienia elewacji - czyli wieszania czegokolwiek na ścianach - jestem zmuszona ograniczać się tylko do skrzynek na balustradzie, jednej donicy wiszącej z sufitu i kilku doniczek na parapecie i szafce. W dodatku balkon  - i tak już malutki - przez to ocieplenie bardzo się zmniejszył. Zniknęła wygodna wnęka obok drzwi, w której zawsze spędzała lato sansewieria. Od kilku lat mam ciągłe wrażenie, że balkon jest surowy i "niedokończony", jakby ciągle w połowie jego urządzania, i czuję wielki niedosyt i tęsknotę za rajską dżunglą, jaka każdego lata eksplodowała bujną zielenią liści i energetycznymi kolorami kwiatów. Jak wspaniale siedziało się na balkonie z czekoladą, kawą lub piwkiem i haftowało! Prócz wspomnień pozostało mi po moim raju utraconym kilka zdjęć - i dzisiaj chciałabym się nimi z Wami podzielić...

























Pozdrawiam Was serdecznie - w końcu słonko się pokazało :)

środa, 12 czerwca 2013

Bliźniaczki

Bliźniacze kartki sztalugowe na chrzest bliźniaczek.



I kilka zbliżeń na szczegóły. Uwielbiam zawieszki na kartkach. Tak się zastanawiam, czy podklejacie zawieszki np. kostką 3D, zeby były nieruchome, czy zostawiacie luźno dyndające? Denerwuje mnie, gdy zawieszka przekręca się lewą stroną na wierzch albo chowa się pod inne elementy dekoracji.


Pazurzasty liść oraz bluszcz to jedne z moich ulubionych wykrojników.


Kolejny element kartkowej "biżuterii" oprócz zawieszki: kryształowy ćwiek.


Wewnątrz, w "stopce" sztalugi, są ukryte kieszonki na pieniądze, ozdobione maleńkimi kryształkami.


I w pudełkach:


A poza tym dwa wieczory męczę już zielono-różowy czekoladownik. Środek już mam, ale nie umiem się zdecydować na ozdobienie przodu. Ciągle coś mi nie pasuje...
Pozdrawiam Was deszczowo - donka.

wtorek, 11 czerwca 2013

Kupa radochy za 2 złote

Jakiś czas temu kupiłam na bazarku dogomanii sadzonkę hoi różowej. Kupiłam ją tylko i wyłącznie z ciekawości, jakiż to patent dziewczyna wymyśliła, żeby żywe roślinki bezpiecznie wysyłać w listowej kopercie. Kiedyś mieliśmy już hoję, zarosła po kracie całą ścianę pokoju, jednakże nigdy nie zakwitła. Najprawdopodobniej przyczyną tego była zbyt mała ilość światła, roślina rosła w pewnym oddaleniu od wschodniego okna. Mimo, że nie kwitła, zielona ściana pokryta grubymi, mięsistymi i błyszczącymi liśćmi wyglądała wspaniale. Niestety, podczas remontu rośliny nie udało się ocalić, przy próbie przeniesienia połamała się pod własnym ciężarem. Po wielu latach od tamtego czasu, kupując na bazarku tę maleńką sadzonkę za całe 2 złocisze miałam więc sporo obaw, gdzie ja w mieszkaniu wielkości większej szuflady takiego ekspansywnie rosnącego potwora ulokuję i zmieszczę. Ale list z zieloną zawartością tak bardzo mnie ciekawił, że kupiłam. Od początku hoja dostała mieszkanko w ciężkiej donicy z drabinką do wspinania, i bezlitośnie była niestety przycinana, by utrzymać ją w rozmiarach umożliwiających trzymanie delikwenta na parapecie. I oto, jak pięknie w tym roku przystroiła się kwiatami, dając mi kupę radochy :)




Z powodu intensywnego zapachu, jaki wydzielają kwiaty nocą, każdego wieczoru wynoszę ślicznotkę do łazienki. Na dogomaniackim bazarku można czasem zakupić za symboliczne pieniądze ciekawe rośliny doniczkowe i ogrodowe. Pamiętam, że kiedyś były takie odmiany tulipanów i lilii, że mało mnie nie skręciło. Ale nie mam ogródka :( Pieniądze ze sprzedaży na bazarku są przeznaczane na pomoc bezdomnym psom.

A na naszym balkonie królują intensywne kolory pelargonii i begonii.







Pozdrawiam Was kolorowo i burzowo :)