sobota, 29 września 2012

Babeczki ze śliwkami

Niedawno natrafiłam gdzieś w necie ma przepis (nie pamiętam gdzie) i postanowiłam go wypróbować.

Składniki (wyszło mi z nich 20 szt. babeczek):
- 2 szklanki mąki
- 120 g drobnego cukru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 2 jajka (roztrzepać)
- pół szklanki oleju
- 300 g kwaśnej smietany lub jogurtu (użyłam śmietany 12 % Zott, prawie całe dwa kubeczki po 180 g, została może łyżka - dwie)
- śliwki pokrojone na małe kawałki, u mnie 10 szt. węgierek, jeśli śliwki duże, to 5 szt.
- trzcinowy cukier demerara do posypania

W jednym naczyniu wymieszać wszystkie suche składniki, a w drugim - mokre. Połączyć razem, dodając na koniec śliwki. Ciasto nałożyć do foremek, każdą babeczkę posypać cukrem trzcinowym. Według przepisu piec około 25 minut w temperaturze 190 stopni, ja trzymałam 35 minut, ale mam mały elektryczny piekarniczek taki przenośny, i zawsze wszystko muszę piec dłużej niż w normalnym piekarniku. Poczekać, aż babeczki trochę przestygną i wyciągać z formy. Studzić na kratce.
Smacznego!


W kolorze lawendy

Kartka na 50 urodziny - co chyba widać :) Cudne papiery Galerii Papieru z niedużym dodatkiem Lemonade. Cyferki pochodzą z Wycinanki, a perłowy ćwiek z Craftmanii. Kwiatki ze Scrap Pasji. Za digi stampel z życzeniami dziękuję Joli.








Na niektórych blogach widzę już kartki bożonarodzeniowe. U mnie w tym roku na blogu raczej nie będzie takich kartek - zostało mi całe pudełko kartek świątecznych z zeszłego roku, więc nie przewiduję tworzenia kolejnych. Mam co wysyłać :) Chyba, że na kartki haftowane się skuszę:)
Przyznam się Wam, że ogarnęła mnie ogromna chęć wypróbowania swoich sił w notesach i przepiśnikach. Mam kilka osób, które bardzo chciałabym na święta obdarować takimi prezentami. Boję się jednak tego jak diabeł święconej wody - że nie dam rady i tylko zniszczę sobie papiery. Ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem. Na razie zamówiłam materiały do robienia notesów w trzech sklepach - w Scrapińcu, w scrap.comie i w Art Pasjach. W tym ostatnim sklepie - bindolkę :) Jeśli się okaże, że nie umiem jej używać i wychodzą mi krzywulce, to... chyba palnę sobie w łeb! Zamówiłam też kółka do spinania, chcę wypróbować obydwa sposoby spinania, kółka i sprężyny. Wydałam na te trzy zamówienia łącznie tyle kasy, że nawet się nie przyznam, i to teraz, kiedy mam tyle rachunków do zapłacenia. Po prostu rozsądek zrobił sobie wolne :) I nawet nie wiem, czy zamówiłam odpowiednie rozmiary. Po prostu nie mam o tym zielonego pojęcia. Będę się uczyć metodą prób i błędów, tylko szkoda, że to tyle kosztuje...
A na razie, na jakiś tydzień, wracam do haftowania. Wyciągnę z czeluści szuflady mojego CCS, a może i jakąś zakładkę zacznę...
Miłego weekendu Wam życzę :)

czwartek, 27 września 2012

Rubinowe Gody

Kartka sztalugowa na 40 rocznicę ślubu. Z rubinowymi dodatkami - bo to przecież Rubinowe Gody :) Za digi stemple dziękuję Joli :)









wtorek, 25 września 2012

Zmiana tematu

Koniec ślubów  :) Dzisiaj kartka z gratulacjami z okazji narodzin. Siedziałam nad nią kilka godzin - i nic fajnego nie wymyśliłam. Wena gdzieś sobie poszła....


Jedyne, co podoba mi się w tej kartce (poza papierem), to zabawna zawieszka - bocian :)


Pokażę Wam jeszcze kalanchoe, które moja mama zasuszyła prawie na śmierć i chciała wyrzucić. Zabrałam doniczkę do pracy, wystarczyło porządnie podlać i... oto, co mam po kilkunastu dniach :)


niedziela, 23 września 2012

Ślubnie

Pracowitą niedzielę dzisiaj miałam :) Zrobiłam do końca aż dwie prace! Kto mnie zna, ten wie, że dla mnie to nie lada wyczyn, ponieważ scrapowe rzeczy robię baaardzo wolno. No, może nie samo robienie kartek jest wolne, ale wymyślenie kompozycji, a przede wszystkim kolorystyki i dobranie papierów i dodatków - dla mnie to droga przez mękę... Czasem potrafię trzy wieczory nad jedną bzdetą siedzieć...
Ale koniec gadania - pokazuję :) Pierwsza kartka to sztaluga - easel card w pudełku z szybką.




I szczegóły:


Tę śliczną wykrojnikową etykietkę dostałam od "koleżanki po fachu" z forum dogomanii :) Rudziu, dziękuję!


A cudne, lśniące kryształowe serce to ćwiek ze scrap.com.pl


No i moje ukochane kwiatuchy i motyle :)






Druga praca to exploding box - niby nic nowego, ale po raz pierwszy robiłam taki bez kieszonek. Zamiast nich na wszystkich czterech ściankach są życzenia. Na dnie nie ma nic - będzie tam niewielki prezencik :) Zdjęcia paskudne, bo robione już w nocy, przy sztucznym świetle.




Na koniec chciałabym Was zaprosić na bloga Kuchnia jest opowieścią . Znajdziecie tam bardzo fajne przepisy na ciasteczka :) Pozdrawiam!

Elegancka kopertówka

Według mnie kopertówki to bardzo eleganckie kartki. I bardzo lubię je robić :) Papier z kolekcji "Usłane różami" Galerii Papieru - ale czy jest ktoś w scrapowym światku, kto nie znałby tej kolekcji?



Zbliżenia:




Na wewnętrznej stronie klapki na wykrojnikowej, tuszowanej etykietce umieściłam dwa potuszowane na brzegach dziurkaczowe serduszka.



Jutro mam do dokończenia ślubną sztalugę z różowymi dodatkami i do zrobienia exploding box. A jakoś nic mi się nie chce, chyba przez tę pogodę...
Pozdrawiam!

piątek, 21 września 2012

Szybka kartka

I znowu igła poszła w kąt, a ja wróciłam do papieru. Lubię się bawić papierem, ale czuję jakiś niedosyt haftu. Za mało, za krótko, na szybko, w przerwie pomiędzy realizacją zamówień "papierowych". A kiedyś moim żywiołem była tylko igła.... no i druty jeszcze, ale to wcześniej. Mój zaczęty wielki obraz CCS leży głęboko w szufladzie i zarasta pajęczynami, masa pomysłów na drobiazgi na bazarek dogo kłębi się w głowie i wciąż brak czasu na ich wykonanie, że nie wspomnę o igielniku na swoje własne potrzeby, czekającym bieżniku w ukochane przez moją mamę bzy, torebeczce na psie szczotki, podstawkach i myśliwskim panelu do przedpokoju - wieszaczki już dawno kupione, wzór wydrukowany, a czasu na wszystko brak. Mam wrażenie, że im jestem starsza, tym krótsza jest doba :(
Promyk pytała mnie o kartoniki na zakładki. Kupuję je w Hobby Studio. Uwielbiam haftować zakładki, ale już znacznie mniej lubię sam proces wklejania ich w te kartoniki :) Ale efekt końcowy bardzo mi się podoba.
A dzisiaj pokażę Wam szybką kartkę ślubną.




A taką oto książkę wylicytowałam na dogomaniackim bazarku :) Dzisiaj do mnie dotarła. Kupiłam ją dla przyjaciółki - indianistki, ale sama też chętnie ją przeczytam. To zbiór opowieści reportażowych poświęconych współczesnemu życiu i sytuacji amerykańskich Indian. Cieszę się, że trafiłam na tę książkę na bazarku :)


Pozdrawiam cieplutko wszystkich zaglądających do mojego kącika :)
A teraz zmykam na dogo zakładać swój własny bazarek - nazbierałam po domu trochę płyt :)

wtorek, 18 września 2012

Poziomkowy zawrót głowy

Pamiętacie haftowane jakiś czas temu poziomki na kartki? Doczekały się oprawy w kartoniki, a dodatkowo do towarzystwa dostały zakładki do książek i breloczek.



Kartka

Kartka dla mężczyzny, więc pewnie byłoby lepiej, gdyby była bez kwiatów. Ale ja nie umiem, no po prostu nie umiem zrobić kartki bez przemycenia chociażby jednego kwiatka!
Wykrojnikowe kształty podklejone taśmą 3D, a tekturowe cyferki potraktowane miedzianym embossingiem na gorąco. Papier to "Sklepy Cynamonowe" UHK w zielonej wersji.




Dziękuję za bardzo miłe komentarze pod postem z haftowanymi panoramami Claytona :) Z Waszych komentarzy wnioskuję, że sądzicie, iż są to spore obrazy. Otóż nie, są niewielkie, mają 31 cm x 11 cm i są haftowane na aidzie 14 ct, a więc jakiś szczególny wyczyn to to nie jest :) Co prawda miejsca, gdzie 1 krzyżyk trzeba dzielić na dwa kolory są ździebko... wkurzające, ale efekt jest tego wart, gdyż na niewielkiej w sumie powierzchni uzyskuje się taką... jakby to nazwać... wyrazistość i szczegółowość obrazu. Osobiście jestem wielką fanką projektów Johna Claytona, i ostrzę sobie ząbki na jego cudne okręgi oraz pionowe panele Internalionals. Jedyny problem w tym, że nie mam miejsca na ścianach. Trzeba będzie coś wywalić i to miejsce zrobić :)
Co do oddawania haftów - jakoś nie mam z tym problemu. Kocham samo haftowanie, ciekawi mnie efekt końcowy, a stawianie krzyżyków relaksuje i odpręża. Wystarcza mi, że zostaje mi zdjęcie wykonanej przez mnie pracy. Trzy razy tylko bolało mnie serce, kiedy oddawałam haft. Pierwszy raz to było domostwo w bajecznie kolorowym kwitnącym ogrodzie ("Miss Hathaway's Garden" Marty Bell), drugi raz dama z chustą w ogrodzie ("In Her Garden" Dimensions), a za trzecim razem kobitka na balkonie, która zajęła mi osiemnaście miesięcy dłubania  ("Resting" Classic Cross Stitch). Pokazywałam już te hafty we wcześniejszych postach, tym i tym .
As, pytasz o wykrojniki - nie umiem Ci odpowiedzieć. Ja buszuję po różnych sklepach przydasiowych, kiedy kończą mi się zapasy materiałów, zazwyczaj tak na "chybił-trafił" - i zawsze przy tej okazji kupię też jakiś wykrojnik lub  folder. To, co akurat jest dostępne i mi się podoba. Niestety, najczęściej jest tak, że to, co mi się najbardziej podoba, jest już sprzedane :))) Ale lubię ten dreszczyk emocji podczas polowania na wymarzone wykrojniki :))) Niestety, koła są chyba wybitnie chodliwym towarem, bo jeszcze nie udało mi się ich ustrzelić. Niektóre sklepy robią akcje przedsprzedażowe na wykrojniki - ale nie pamiętam, które. Na pewno Scrap Cafe, i nie pamiętam, który jeszcze. Najlepiej zapisać się na newslettery sklepów, wtedy dostaje się powiadomienie o akcji :) Ja bym bardzo chciała kupić Spellbindersy, ale są drooogie :( I coraz większą "chcicę" mam na bindolkę, chciałabym przepiśniki robić... 

Mając na względzie wstawanie do pracy - brrrrr! - czas już udać się do wyrka - co uczyniła już Pipi, zmęczona odpustowymi fajerwerkami, które u nas dudnią już drugi dzień... Masakra jakaś z tymi wystrzałami!


Dobranoc!
I dziękuję, że jesteście...

sobota, 15 września 2012

Sydney i kumple

Nareszcie!!! Dorwałam dzisiaj jako takie światło i zrobiłam zdjęcia! Skończona w niedzielę panorama Sydney projektu Johna Claytona... Uwielbiam wzory tego projektanta!
Wybaczcie, że hafty nie są wyprasowane, ale nie chciało mi się wyciągać żelazka i prasować tylko do zdjęcia. Wyprasuję, jak będę je oddawać.


Dla porównania - zdjęcie znalezione w internecie: 


Zbliżenie:


A tutaj wszystkie trzy razem: Stonehenge, New York, Sydney. Reszty panoram z serii nie robię, zamówienie było tylko na te trzy.



Niesamowita to dla mnie frajda móc haftować to, co mi się podoba, obserwować powolny proces powstawania obrazu na czystej kanwie, cieszyć się nim aż do finału, zobaczyć efekt końcowy - i nie martwić się o koszty oprawy ani o miejsce na ścianie: "gdzie ja to powieszę, przecież już nie mam nawet kawałka wolego miejsca?". To już zmartwienie zamawiających :))) A mnie pozostaje radość tworzenia i cudowne ukojenie nerwów przy stawianiu krzyżyków :)
Pozdrawiam Was weekendowo :)